Uczysz się języka angielskiego? Jeśli tak, to prawdopodobnie powinieneś zacząć oglądać w tym języku filmy lub seriale. Zwłaszcza jeżeli znasz już podstawowe słowa i zwroty.
Nawet jeśli Twój angielski nie stoi na super wysokim poziomie, sporo możesz domyślać się z kontekstu.
Oglądanie filmów i seriali w języku obcym to połączenie nauki z przyjemnością. Ja nauczyłem się w ten sposób bardzo dużo i uczę się tak nadal, bo to po prostu działa.
Dla mnie otoczenie się językiem jest ważniejsze niż wkuwanie teorii i słówek. Ucząc się polskiego jako mojego pierwszego języka (gdy byłem dzieckiem), również uczyłem się go naturalnie poprzez słuchanie, a później mówienie i popełnianie błędów. Nie przerabiałem żadnych tabelek ani nie uczyłem się 20 słówek dziennie z kartki. Wcale nie trzeba kuć teorii, aby nauczyć się języka. Ten proces może być znacznie przyjemniejszy, niż myślisz.
Oto kilka największych zalet płynących z oglądania filmów i seriali po angielsku:
Swoją drogą, to ostatnie jest dość ciekawe. Oglądając jakiś film przez dwie godziny, sam nieraz przyłapywałem się na tym, że zaczynałem później myśleć w języku angielskim. To całkiem fajny element dodatkowego treningu, a co więcej, pozwala to na jeszcze sprawniejsze komunikowanie się w tym języku.
Nie będę owijał w bawełnę, mój angielski po ukończeniu szkoły był co najwyżej średni. Jakimś cudem zdałem obie matury (ustną i pisemną), ale z pewnością nie błyszczałem, a już zwłaszcza na tle innych rówieśników.
Winny jestem oczywiście sam sobie, bo co by nie mówić, uczyć mi się nie chciało. Dopiero po skończeniu szkoły zdałem sobie sprawę z tego, że angielski w życiu trochę mi się przyda.
Przerobiłem sporo metod. Próbowałem ze słownikami, aplikacjami, podręcznikami, ale niestety — nic nie przyciągnęło mojej uwagi na dłużej.
Na szczęście gdzieś wyczytałem, że całkiem niezłym pomysłem jest otoczenie się językiem, zwłaszcza gdy znasz już podstawy.
Oznaczało to między innymi:
W tym wpisie zajmiemy się tym ostatnim.
Poziom znajomości języka dość ciężko zmierzyć, ale uważam, że dziś, po jakichś kilku latach takiej nauki w sposób „przyjemny z pożytecznym”, znam angielski co najmniej dwa razy lepiej. W końcu jestem w stanie całkiem komfortowo dogadać się w tym języku, a przede wszystkim, naprawdę dobrze go rozumiem.
Pamiętam, że moim pierwszym serialem oglądanym po angielsku było Silicon Valley. Znałem go już dobrze po polsku, więc nie gubiłem wątków, ale za pierwszym oglądaniem po angielsku rozumiałem maksymalnie 50% dialogów. Mimo wszystko stopniowo i naturalnie wykonywałem progres. Stopniowo poznawałem z kontekstu nowe słówka i zwroty, a jeżeli czegoś nadal nie rozumiałem, ale powtarzało się dość często, sprawdzałem znaczenie w tłumaczu. Dziś obejrzałem po angielsku już całe mnóstwo filmów i seriali (m.in. całe Breaking Bad czy The Blacklist) i mimo tego, że nie znałem ich wcześniej po polsku, poszło mi to dość sprawnie.
Przez ostatnie lata spędziłem już tysiące godzin na oglądaniu filmów i seriali po angielsku.
Obejrzałem tego całe mnóstwo i mam pewne porady, którymi się teraz z Tobą podzielę:
Przede wszystkim taki, który po prostu będzie Ci się podobał i będzie zawierał słówka, których chcesz używać na co dzień. Jeśli podobnie jak ja, jesteś programistą, polecam Ci Silicon Valley. Interesujesz się biznesem? Spróbuj z Succession albo Billions. Pracujesz w branży medycznej? Zainteresuj się Chicago Med. A jeżeli po prostu chcesz oglądać sytuacje z życia codziennego i dobrze się bawić, bardzo polecam Superstore.
Jeżeli mówisz po angielsku dość słabo, świetnym wyborem mogą być też bajki dla dzieci. Nie ma w tym nic wstydliwego, to naprawdę świetny pomysł na naukę. A swoją drogą, dobre bajki potrafią zaciekawić nawet starszych odbiorców, serio!
Przede wszystkim wybierz serial lub film spełniający te warunki:
I najważniejsze: na sam początek wybierz serial lub kilka filmów, które i tak już oglądałeś po polsku.
Wiem, że może Ci się to wydawać się bezsensowne, ale dzięki temu będzie Ci po prostu o wiele łatwiej. Osobiście jestem przekonany, że gdybym nie zaczął od serialu, który już dobrze znałem, po prostu bym się zraził, bo prawdę mówiąc, na początku rozumiałem jakieś 30% treści, czyli trochę za mało, by oglądać to komfortowo.
Według wielu osób do całkiem komfortowego oglądania seriali, czy filmów po angielsku powinna wystarczyć znajomość około 1000 najpopularniejszych słówek. To ilość, którą z samej edukacji szkolnej można spokojnie pojąć mniej więcej pod koniec podstawówki lub na początku szkoły średniej.
Ja uważam, że nie ma jednak reguły. Wiele zależy od tego, jakie dokładnie słówka już znacie, jak dobrze domyślacie się wszystkiego z kontekstu, oraz przede wszystkim, jaki film lub serial wybierzecie.
Uważam, że jeżeli potraficie złożyć proste zdanie po angielsku i znacie podstawowe słowa, prawdopodobnie moglibyście pomału zaczynać. Jeśli chodzi o poziomy angielskiego, według mnie z poziomem B1 można już startować, a nawet z A2 dałoby radę obejrzeć coś, co już znacie.
Mniej więcej z takiego poziomu startowałem sam te ~cztery lata temu, a dziś spokojnie określiłbym swój poziom jako B2. W internetowych testach od jakiegoś czasu wychodzi mi nawet C1, ale myślę, że jeszcze mi trochę brakuje.
W każdym razie nie mam już problemu z tym, żeby obejrzeć po angielsku dowolny film lub serial, choć nadal zdarzą się słówka, lub sporadycznie nawet niemal całe zdania, których nie zrozumiem. Tak czy siak, domyślę się z kontekstu.
Wierz mi lub nie, ale przez ten czas nie kułem słówek na pamięć, ani nie używałem żadnych aplikacji. Wszystko weszło mi niemal samoistnie. To naturalnie zrobiony progres przez zwykłą zmianę nawyków. Pewnie, tak czy siak, obejrzałbym to wszystko po polsku, ale wtedy nie wyniósłbym z tego nic więcej poza dobrą zabawą. Oglądając wszystko po angielsku, oprócz dobrej zabawy, przy okazji szlifuję język obcy.
Myślę, że od zera byłoby to bardzo ciężkie, chyba że niesamowicie się uprzesz i będziesz wielokrotnie oglądał coś, co już znasz (najlepiej krótkie scenki).
Zaczynając od zera, osobiście polecałbym pierw nauczenie się przynajmniej kilkuset lub tysiąca podstawowych słów i najpopularniejszych zwrotów. Świetnie do tego może być np. Duolingo, które można w całości przerobić w jakieś pół roku, poświęcając na to mniej niż godzinę dziennie.
Jeżeli znasz już podstawowe słówka na tyle, żeby rozumieć znaczną część treści filmu lub serialu, z pewnością możesz w ten sposób dalej uczyć się języka. Wyrażenia, których jeszcze nie poznałeś, czy różne konstrukcje językowe powinny wchodzić Ci do głowy same, naturalnie, bo prędzej czy później zaczniesz rozumieć je z kontekstu.
Wiem, że w języku obcym filmy i seriale ogląda się nieco trudniej niż w ojczystym, ale według mnie zdecydowanie warto, tym bardziej że w przypadku języka angielskiego masz do dyspozycji całą masę filmów, w których w końcu będziesz mógł usłyszeć oryginalny głos aktorów zamiast lektora, czy dubbingu.
Ja dzięki serialom i filmom znacznie poprawiłem swój poziom angielskiego. Uczyłem się niemal tylko tą metodą. Dziś nie mam już większego problemu z przeglądaniem internetu, oglądaniem filmów, czy nawet z rozmową. Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że ani minuty przez ten czas nie przesiedziałem na żmudnej nauce. Relaksując się podczas oglądania filmów i seriali, wiedza wchodziła mi sama. Mój angielski co prawda nadal jest daleki od ideału, ale w końcu chce mi się go uczyć regularnie.
Serdecznie polecam ten sposób, zwłaszcza jeżeli i tak oglądasz sporo filmów lub seriali po polsku.
To akurat nie ma większego znaczenia. Oglądaj tam, gdzie Ci wygodnie, o ile masz tam dostęp do napisów, które są zgodne z wypowiadanymi słowami.
Osobiście zwykle oglądałem większość filmów i seriali na HBO GO i Netflix, a obecnie bardzo często po prostu oglądam coś na YouTube (niekoniecznie fabularnego) i w razie potrzeby włączam przygotowane przez twórcę tłumaczenie lub to automatyczne (ono niestety lubi się czasami pomylić).
Jeśli masz taką możliwość, najlepszym wyborem mogą być wielojęzyczne platformy VOD jak właśnie wyżej wymieniony Netflix, czy HBO GO. Oprócz dobrych napisów te platformy często pozwalają też na zmianę języka, dzięki czemu w razie potrzeby możesz np. cofnąć się do danej sceny i obejrzeć ją jeszcze raz po polsku.