A co gdybyśmy używali 100% swojego… Skupienia?
Rozpocznę ten wpis prostym wzorem z książki Deep Work, autorstwa Cala Newport.
Wygląda mniej więcej tak:
Daje do myślenia, nie?
W typowych „poradnikach sukcesu” przeczytasz o tym, żeby wstawać o 5 rano i harować po 100 godzin tygodniowo jak Musk: „pracuj ciężej od wszystkich”.
Problem w tym, że w pracy czy nauce, czas to jeszcze nie wszystko. Bez osiągnięcia odpowiedniego skupienia, jest ch… niewiele wart.
Tak wynika nie tylko ze wzoru, ale i z życia. Nawet nie zliczę, ile razy przesiedziałem 6, 8, czy 10 godzin, żeby czuć się produktywnie, a nie zrobiłem kompletnie nic. Gapiłem się na zegarek, scrollowałem media społecznościowe i po prostu czekałem, aż czas zleci. Tak jakby praca miała zrobić się sama.
Takie podejście to oszukiwanie samego siebie i strata czasu.
W tym wpisie dowiesz się jak poprawić swoje skupienie i co zrobić, żeby częściej osiągać stan flow.
Mihály Csíkszentmihályi, węgiersko-amerykański psycholog, który wymyślił i spopularyzował termin „flow”, określił to w ten sposób:
Będąc w stanie flow, wykonywanej pracy praktycznie nie czuć. Nie trzeba się do niej zmuszać, bo niejako tracimy poczucie czasu. Nasza produktywność i kreatywność pracują na najwyższych obrotach. Coś pięknego.
Prawdopodobnie znasz ten stan. Nawet jeśli nie z pracy czy z nauki, być może kojarzysz go ze sportu, albo gier komputerowych. Ja swój pierwszy stan flow osiągnąłem mając jakieś 14 lat, gdy grałem w Margonem. Po 6 godzinach gry czułem się tak, jakbym zaczął 20 minut temu. Nie nudziło mi się to, nie chciałem robić nic innego. Szedłem jak burza, a czas leciał nieubłaganie — ileż bym wtedy dał, żebym mieć tak samo w szkole.
Stan Flow pozwala na:
Stanu flow nie da się osiągać na zawołanie — to byłoby trochę zbyt piękne.
Nie ma żadnej w 100% skutecznej i uniwersalnej metody, która go zapewni.
Niemniej, metody, które przedstawię niżej, mogą pomóc Ci go osiągnąć. A nawet jeśli nie, tak czy siak powinny przełożyć się na poprawę Twojego skupienia.
Czasami robię coś „na odpierdziel”, bo mi się nie chce. A skoro mi się nie chce, to niby dlaczego miałbym się skupiać? Przecież tylko czekam, aż to się skończy.
Zmiana nastawienia może obrócić sprawę o 180 stopni.
Przykładowo, nigdy nie lubiłem pisać. Ani w szkole, ani później w życiu zawodowym. Pisząc, nawet o względnie ciekawych rzeczach, nigdy nie złapałem stanu flow, bo robiłem to byle jak.
Niewiele się zmieniło, bo nadal nie lubię pisać. Ale na tym blogu robię to z przyjemnością.
Dlaczego? Bo postanowiłem sobie, że będę dawał z siebie 100%. Dzięki temu, że staram się być w tym jak najlepszy, pracuje mi się przyjemnie i co chwilę łapię stan flow. Czytam swoje wpisy, porównuję je z innymi w danym temacie (głównie zagranicznymi) i napędza mnie chęć zrobienia tego najlepiej, jak umiem. Gdyby nie Pomodoro i wymuszone przerwy (przydatne w pracy siedzącej), od kilku godzin nie oderwałbym się od komputera, poważnie.
Ta metoda dotyczy nie tylko sportu czy pracy kreatywnej. Każdą pracę można wykonywać dobrze. Kasjer może skupić się na tym, żeby wywoływać uśmiech na twarzach swoich klientów, a magazynier na tym, żeby jak najdokładniej układać towary.
Jestem przekonany, że taka dniówka zleciałaby im przyjemniej, niż gdyby marudzili i co pięć minut zerkali na zegarek.
Byłoby najlepiej gdybyś zafascynował się swoim zajęciem. W grach stan flow osiągałem naturalnie, bo je uwielbiałem. Wiadomo, nauka czy praca nie zawsze są tak ciekawe, ale być może skorzystasz z mojego wpisu 7 sposobów na to jak polubić swoją pracę.
Jeżeli mamy jakiś zastój, albo po prostu nam się nie chce, czasami odruchowo sięgamy po telefon, albo sprawdzamy maila.
Nawet jeśli potrwa to tylko 30 sekund, to tak czy siak, wybije nas to z rytmu. A szkoda, bo po takiej „przerwie” zwykle potrzebujemy co najmniej kilkunastu minut, żeby odzyskać sensowny poziom skupienia.
Jeżeli chcesz osiągnąć stan flow, proponuję Ci następujące rzeczy:
Wiem, możesz powiedzieć: „przecież nie jestem durniem, nie muszę nic blokować”. Jeżeli masz na tyle silnej woli, chapeau bas.
Ja, jak i wielu moich znajomych, niestety musimy się wspomagać tymi rozwiązaniami.
Jeżeli podczas programowania spotykałem problem, którego nie chciało mi się rozwiązywać, zamiast spróbować, wolałem odpalić nową kartę i poscrollować przez chwilę memy na Reddit — robiłem to mechanicznie, nawet o tym nie myślałem.
Nadal czasami mi się to zdarza, ale wtedy dostaję w pysk takim komunikatem:
Nie wejdę, trudno. Wracam do pracy. Odkąd blokuję swoje ulubione strony rozrywkowe, dużo rzadziej próbuję je odwiedzać, bo przyzwyczaiłem się, że w swoich godzinach pracy po prostu tam nie wejdę.
To pomaga w osiąganiu stanu flow, bo siedzę nad zadaniem i się od niego nie odrywam.
Jeżeli, podobnie jak ja, pracujesz w głośnym otoczeniu, osiągnięcie stanu flow może być trudniejsze. Zwłaszcza w pracy wymagającej sporo myślenia.
Jeżeli Twoja praca na to pozwala, dobrym rozwiązaniem mogą być słuchawki, najlepiej z ANC (aktywna redukcja szumów).
Sam wybór sprzętu to jednak kwestia drugorzędna. Proponuję Ci po prostu jakiekolwiek dobrze wygłuszone słuchawki nauszne. Najlepiej takie, które są stosunkowo lekkie i wygodne. Ja od kilku lat chwalę sobie model ISK HD9999.
Ważniejsze od tego na czym, jest to, czego zamierzasz słuchać.
Na pewno nie słuchałbym na Twoim miejscu polskiego rapu, ani jakiejkolwiek innej muzyki, która będzie angażowała Twoje myślenie. W większości przypadków najlepiej postawić na instrumentale (muzykę bez słów).
Oto muzyka i dźwięki, które polecam:
Jeżeli praca jest uporządkowana i masz jasne „drogowskazy”, jest dużo łatwiej.
Gdybym co chwilę pytał siebie: „co to ja miałem…?” – nie ma szans, nigdy w życiu nie wszedłbym w stan flow!
Zobacz, nawet pisząc ten wpis, trzymam się swojego konspektu. Wypisałem w nim wszystkie rzeczy, które będę chciał zawrzeć, a nawet ustaliłem plan „krok po kroku” do każdej sekcji:
Jestem ex-graczem MMORPG.
Wiele razy zastanawiałem się, jak to jest, że potrafię expić przez dziesięć godzin bez większego zmęczenia, a nie potrafię skupić się przez pół godziny na nauce. Przecież to expienie to też jedno wielkie latanie w kółko, nic ciekawego.
Doszedłem do tego po latach, gdy zacząłem interesować się grywalizacją. Takie gry regularnie dają graczowi feedback.
A to wpadnie Ci kilka tysięcy punktów doświadczenia, a to zdobędziesz nowy przedmiot. Jest akcja — jest reakcja. Czujemy się nagradzani i widzimy, że nasza praca „coś daje”.
Regularne mierzenie efektów i rywalizacja (nawet ze samym sobą) potrafi niesamowicie nakręcić do wykonywania jakiejś pracy.
Ja radzę sobie z tym tak:
Dobrym pomysłem jest znalezienie sobie kogoś, z kim będziecie dzielili się swoimi efektami (tzw. accountability partner).
Jeżeli w Twojej pracy da się to zrobić, próbuj mierzyć efekty. Ale uważaj, żeby nie przesadzić z tym w drugą stronę. Przykładowo, ja mógłbym mierzyć ilość słów napisaną w danym dniu. Problem w tym, że wtedy pisałbym na siłę jak najwięcej i ucierpiałaby na tym jakość — nie tędy droga.
Alternatywnie, polecam też aplikacje do grywalizacji, np. Habitica.
Ja „grałem” w to jakieś pół roku, ale później uznałem, że Todoist sprawdza się u mnie lepiej. Punkty zapisuję sobie po prostu w arkuszu kalkulacyjnym. Swoją drogą, mam dziwne przeczucie, że w tym tygodniu poprawię swój rekord!
Jeżeli chcesz wejść w stan flow, powinieneś skupić się na jednej czynności.
Ja podchodzę do tematu tak: robię jedną czynność w danym czasie. Jeżeli piszę wpis na bloga, zamykam wszystkie niezwiązane z tym karty przeglądarki i programy. Piszę wpis i nie robię nic innego… No może oddycham, ale to podświadome.
Jeżeli zamiast tego, na pół ekranu miałbym odpalonego Messengera i pisałbym z kolegami, nie ma szans, że złapałbym jakieś większe skupienie. Nie wspominając już o długo utrzymującym się flow.
Chcesz programować, programuj. Chcesz pisać, pisz. Chcesz się uczyć, ucz się.
Kiedyś, grając w Margonem, co 18 minut biłem elitę 2 (taki jakby boss, z którego można było zdobyć dobre przedmioty). Robiłem to podczas pracy, bo przecież to tylko jedno kliknięcie, raz na 18 minut.
Problem w tym, że co 18 minut słyszałem „DING” i błyskawicznie przerywałem to co robię, żeby ubić e2. Tym sposobem, wracając do pracy, często zapominałem, na czym skończyłem przed „małą przerwą”. Gdy po ~15 minutach przypominałem sobie, co robiłem i zaczynałem łapać skupienie, po chwili znów słyszałem „DING”. Wierz mi lub nie, ale w tamtych czasach ani razu nie złapałem flow.
Ciężko to już teraz zmierzyć, ale jestem przekonany, że moja praca była co najmniej dwa razy mniej wydajna niż dziś. Przez „jedno kliknięcie”, raz na osiemnaście minut.
Jeżeli chcesz osiągnąć stan flow, ważne jest znalezienie odpowiedniego balansu pomiędzy stopniem trudności wykonywanego zadania a Twoimi umiejętnościami.
Zbyt trudne zadanie może Cię niepokoić, a zbyt łatwe zanudzać.
Spróbuj znaleźć takie zadanie, które będzie dla Ciebie wyzwaniem, ale jednocześnie nie będzie frustrująco trudne.
Dzięki temu wejście w stan flow będzie o wiele łatwiejsze, ponieważ praca będzie wymagająca, ale jednocześnie nie będzie Cię przerażała i zniechęcała.
Trudno się nad czymś skupić, gdy myśli cały czas błądzą w innym kierunku.
Jeżeli chcesz wejść w stan flow, upewnij się, że masz do tego odpowiednie warunki:
Gdy ja chcę wejść w stan flow, zawsze rezerwuję sobie daną ilość czasu i ustawiam budzik (np. na dwie godziny). Dzięki temu nie muszę kontrolować czasu, to już coś.
Jeżeli podczas intensywnej pracy nachodzi mnie jakaś myśl, nie roztrząsam jej, tylko zapisuję ją na liście TODO — wrócę do niej później. Po zapisaniu myśli, wiem, że mi nie ucieknie, więc mogę spokojnie wrócić do tego co robiłem.
Kolejnym pomysłem na to jak ułatwić sobie wchodzenie w stan flow, jest opracowanie własnej rutyny praktykowanej przed każdą sesją.
Taka rutyna może składać się na przykład z krótkiego świadomego oddychania, czy afirmacji. Możesz powiedzieć do siebie coś w rodzaju: „Teraz mam czas na pracę. Skupię się i dam z siebie 100%, żeby dobrze go wykorzystać”.
Brzmi to trochę głupio, nie? A jednak wiele osób twierdzi, że działa. Przeczytasz o tym w niejednym artykule i książce.
Personalnie nie jestem największym fanem gadania do samego siebie, ale też mam swoją rutynę:
Nie chcę Ci tu niczego narzucać, a jedynie przedstawić pomysł. Jesteśmy różni, więc po prostu sprawdź, co działa u Ciebie. Jakaś tam rutyna na pewno ma sens, ale na moje — nie ma co za bardzo z tym świrować.
Na sam koniec zostawiłem „oczywistości”, które są jednak na tyle ważne, że głupio by mi było o tym nie wspomnieć.
Jeżeli chcesz się porządnie skupić, zadbaj między innymi o te aspekty:
Jeżeli pracujesz przed ekranem, albo wykonujesz jakąkolwiek pracę siedzącą, mimo wszystko polecam Ci przerwy.
Wiem, że mogą wybijać z rytmu i czasami przerwą Ci skupienie, ale warto zrobić to dla swojego samopoczucia. Ja zazwyczaj pracuję w trybie 50 minut pracy – 10 minut przerwy. Podczas takiej przerwy staram się chodzić, patrzeć w dal, a także wykonać kilka skłonów.
Wiem, że mam tych przerw całkiem sporo, ale przy nauce czy pracy kreatywnej wcale nie jest to takie złe — powrót ze „świeżym umysłem” też ma swoje plusy. Powie Ci to chyba każdy programista.